Drogi Czytelniku,
jest taki moment w grudniu, kiedy człowiek jeszcze wierzy, że „w tym roku zrobi to inaczej” — tym razem spokojnie, krok po kroku i z planem. Że prezenty ogarnie wcześniej, że nie da się wciągnąć w wir „jeszcze tylko to”, że choinka nie stanie się konkursem piękności, a kolacja wigilijna nie zamieni się w casting na najbardziej ogarnięte życie.
A potem przychodzi mail od szefa z tematem: „Życzenia świąteczne” i dopiskiem: „na wczoraj”. I wtedy ja – Agnieszka – biorę łyk kawy, która w trakcie pakowania paczek zdążyła ostygnąć i myślę jedno: jak napisać życzenia świąteczne, które nie brzmią jak automatyczna odpowiedź.
Bo to są Święta. Ten czas, kiedy wszyscy jesteśmy chcemy być trochę bardziej poruszeni niż zwykle, a jednocześnie udajemy, że „nic się nie dzieje”, a w środku zawsze coś się iskrzy.
Życzenia świąteczne są jak dodatki modowe: mogą zadziałać dobrze lub nie.
Może to zabrzmi modowo, ale mam wrażenie, że życzenia działają jak dodatki.
Dobrze dobrany szal albo okulary potrafią dopełnić stylizację jednym ruchem. Z życzeniami jest podobnie: jedno zdanie, jeśli jest trafione, potrafi dać komuś poczucie, że został zauważony.
A życzenia źle dobrane? To ten „awaryjny dodatek” wzięty w pośpiechu. W święta mówimy wówczas, że: „trzeba coś wysłać” i że „przecież wszyscy tak robią”. Są takie życzenia bożonarodzeniowe, ogólne i bliżej nie określone, które niby pasują do wszystkiego, ale jak się przyjrzysz, to widzisz, że pasują do niczego i tak na prawdę — do nikogo.
Ustaliłam więc, że w tym roku nie idę na skróty… po czym oczywiście od razu zaczęłam rozważać trzy najpopularniejsze skróty 😄 Oto one wraz z powodami dla których każda z nich kończy się podobnym uczuciem: „Wysłałam, ale czy to w ogóle miało sens?”.
Trzy sposoby na proste życzenia świąteczne, które kuszą — ponieważ są proste.
Typ 1: Życzenia świąteczne typu „kopiuj/wklej”.
„Zdrowia, szczęścia i reszty nie pamiętam...”
To najbezpieczniejsza wersja życzeń na boże narodzenie. Mieści się w jednej linijce, wygląda znajomo i nigdy nie wchodzi nikomu w drogę.
„Zdrowia, szczęścia, pomyślności, spełnienia marzeń, dużo prezentów...”
Wysyłasz i teoretycznie masz spokój. Tylko że ten spokój bywa pozorny, bo takie życzenia są tak uniwersalne, że aż bezosobowe. Przypominają powiadomienie z mediów społecznościowych. Jakbyś mówiła: „Najlepszego”.
Najbardziej charakterystyczne w bożonarodzeniowych życzeniach w stylu „kopiuj/wklej” jest to, że czasem głowa czyta je szybciej, niż serce zdąży się obudzić. A potem, po wysłaniu takich życzeń zostaje tylko ciche „dzięki wzajemnie”, które brzmi mniej jak rozmowa, a bardziej jak odhaczanie.
Nie mam nic przeciwko prostym życzeniom. Mam tylko jedną prośbę do świata: niech proste życzenia świąteczne będą też prawdziwe. Bo jeśli są do wszystkich, to zwykle nie są do nikogo.
Typ 2: Typowe życzenia bożonarodzeniowe od rodziców — „wesołych, zdrowych” i gif z bombką otrzymany na whatsup'ie.
Jest też opcja życzeń od rodziców z kategorii „słodkie, ale z podtekstem”.
Wiadomość zaczyna się od: „Moja Kochana, życzę Ci…” i nagle czuję w powietrzu rosół, kapustę z grzybami i to szczególne napięcie, które pojawia się, kiedy bliskość miesza się z oczekiwaniami. To są życzenia, w których naprawdę jest dużo serca. Tylko że to serce bywa przyprawione niepotrzebnymi dodatkami, które nic nie ukrywają.
I wtedy pada zestaw obowiązkowy:
A w tle, między jednym zdaniem a drugim, czai się ta myśl, której nikt nie napisze wprost, ale wszyscy ją słyszą.
- „A Ty, kochanie, kiedy nam przedstawisz jakiegoś kawalera?”
- „Kochana, to doczekam się jeszcze wnuka?”
Nie chodzi o to, że rodzice czy babcia są „źli”. Chodzi o to, że Święta to ich naturalne środowisko do zadawania pytań z kategorii „sprawy do omówienia przy barszczu”. I nawet jeśli dostajesz najpiękniejsze życzenia świata, to czasem brzmią one jak wstęp do rozmowy, na którą nie masz zasobów.
W tych życzeniach jest też sporo tradycji. A tradycja bywa piękna, dopóki nie zaczyna udawać, że każdy powinien chcieć dokładnie tego samego.
Typ 3: Życzenia duchowo-terapeutyczne — w stylu „niech Wszechświat dowiezie”.
Trzecia opcja jest współczesna, gładka i pozornie bardzo dojrzała. Wysyłasz ją, czując się jak osoba, która ma kontakt ze sobą i z życiem.
- „Życzę Ci, żebyś przyciągnęła bogactwo.”
- „Niech energia obfitości otuli Twoje plany.”
- „Niech ten czas przyniesie Ci manifestację i domknięcie cykli.”
To jest moment, w którym moje ironiczne „ja” pyta grzecznie: czy ta energia ma numer przesyłki i czy można ją odebrać w paczkomacie?
Oczywiście rozumiem intencję. Serio. Wszyscy chcemy, żeby było lepiej. Żeby coś się wreszcie ułożyło. Żebyśmy nie musieli udawać, że mamy, kiedy nie mamy.
Tylko że takie życzenia czasem nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Brzmią pięknie, ale zostawiają człowieka z pytaniem: co ja mam z tym zrobić w poniedziałek, kiedy znów będę żyć między listą rzeczy do zrobienia a listą rzeczy, którymi mogę się „nie przejmować”.
No i jest jeszcze ta świąteczna mieszanka, której nie da się nie zauważyć.
W jeden weekend słyszysz od babci: „doczekam się wnuka?”, a w wiadomości od znajomej: „przyciągnij obfitość”. Nagle Twoje życie wygląda jak skrzyżowanie rodzinnej kroniki z duchowym newsletterem. A Ty chciałabyś po prostu zjeść makowiec w spokoju, bez poczucia, że jesteś projektem do zrealizowania.
I wtedy zwykle czuję, że problem nie jest w intencji, tylko w formie.
Dlaczego te trzy życzenia bożonarodzeniowe tak często nie działają?
Wszystkie trzy typy mają wspólną cechę: próbują być „właściwe”.
Kopiuj/wklej jest właściwe, bo nikogo nie dotknie. Rodzice są właściwi, bo tak się robi w rodzinie. Wszechświat jest właściwy, bo brzmi jak rozwój.
Tylko że w Święta mało kto potrzebuje „właściwie”. Większość z nas potrzebuje prawdziwie.
Prawdziwie, czyli tak:
A my nie musimy grać roli „tej wersji siebie”, która ma wszystko pod kontrolą. Nawet jeśli na co dzień ogarniamy dużo, w grudniu często chcemy przede wszystkim oddychać.
To jest trochę jak z ubraniem: możesz założyć coś poprawnego, co nic o Tobie nie mówi. Albo możesz założyć coś swojego — i nagle nie musisz niczego tłumaczyć.
Jak napisać życzenia bożonarodzeniowe, żeby nie brzmiały sztucznie?
W końcu dotarłam do wniosku, że najlepsze życzenia nie są ani wielkie, ani górnolotne. Nie mają być popisem. Mają być jak dobra odpowiedź w rozmowie: proste, ale trafione.
Nie „zdrowia i szczęścia”, tylko coś, co naprawdę znasz z własnego życia.
Nie „spokoju ducha”, tylko motywacji do realizacji planów.
Nie „bogactwa”, tylko poczucia, że nie musisz niczego przyciągać na siłę.
I tak, wiem, to ociera się o filozofię. A ja obiecałam sobie, że nie zrobię z życzeń wykładu. Dlatego zamiast teorii zostawiam Ci kilka zdań, które są krótkie, ale mają sens.

Jak napisać życzenia świąteczne, które da się poczuć? Tak, aby było czuć, że rozumiesz.
Życzę Ci Świąt, po których nie potrzebujesz odpoczynku od odpoczynku.
Życzę Ci rozmów, które zaczynają się od ciszy, która nie jest niezręczna.
Życzę Ci wersji Bożego Narodzenia, w której nie musisz udowadniać swojej wartości.
Życzę Ci prezentów, które są znakiem uważności na Twoje potrzeby.
Życzę Ci takiego ciepła, które nie ma ustawionych stopni, tylko ma sens.
I może najważniejsze: życzę Ci, żebyś choć przez chwilę nie musiała czuć się jak projekt do poprawy.
Bo jeśli Święta mają mieć jakąś prawdziwą wartość, to chyba właśnie tę — że choć na chwilę nie musimy udawać. Nie musimy mieć idealnych dekoracji, idealnych planów, idealnych odpowiedzi.
Jakie życzenia świąteczne?
Jest taki rodzaj elegancji, który nie ma nic wspólnego z przesadą. Nie potrzebuje nadmiaru. Nie musi udowadniać.
W modzie widać to od razu: w dobrze skrojonym płaszczu, w prostym szalu, który układa się miękko i pewnie, w dodatku, który nie dominuje, ale domyka całość.
Z życzeniami jest podobnie: Najlepsze życzenia świąteczne nie są te najdłuższe. Są te najbardziej świadome.
Takie, które mówią: „Widzę, jak żyjesz. Widzę, ile masz na głowie. Nie dorzucam Ci kolejnej rzeczy, którą masz zrobić idealnie.”.
I to są, paradoksalnie, bardzo dobre bożonarodzeniowe życzenia. Nie przez złoty papier i wzniosłe słowa, tylko przez uważność.
Na koniec moich bożonarodzeniowych życzeń.
Wesołych Świąt i dobrego Bożego Narodzenia. Takich, które są Twoje — nie z katalogu, nie według kogoś, ale według Ciebie.
A jeśli ktoś zapyta przy stole „no dobrze, a kiedy…”, życzę Ci jednej rzeczy: żebyś miała w sobie dość spokoju, by odpowiadać tylko tyle, ile naprawdę chcesz.
Niech to Boże Narodzenie będzie jak dobrze dobrane dodatki: nic nie musisz udowadniać, po prostu czujesz się sobą. Aga.